Przypłynęło ponad sto tysięcy imigrantów
Bruksela mimo pięknie brzmiących deklaracji pomocy umywa ręce i wyjaśnia Włochom, że mają sobie z problemem radzić sami.
Piotr Kowalczuk z Rzymu
Gdy 3 października ubiegłego roku pół mili od wybrzeży włoskiej wyspy Lampedusa zatonął kuter rybacki z uchodźcami i utopiło się blisko 400 osób, tragedia była na ustach całego świata. Na Lampedusę przybył papież Franciszek, a europejscy politycy, roniąc łzy, prześcigali się w deklaracjach: „Nigdy więcej".
Komisarz ds. wewnętrznych UE Cecilia Malmström, która przybyła na Lampedusę wraz z szefem KE José Manuelem Barroso na pogrzeb wyłowionych z morza 366 ofiar, grzmiała: – Ta europejska tragedia dotyczy wszystkich członków Unii! Dlatego musimy okazać konkretną solidarność imigrantom i krajom, do których przybywają.
Ministrowie spraw wewnętrznych państw Unii przyrzekli wsparcie. Padły obietnice, że unijna agencja Frontex, powołana do ochrony granic UE, będzie patrolować Morze Śródziemne od Cypru po Hiszpanię i udzielać pomocy chybotliwym łódkom z uchodźcami.
Tuńczyk i wartości
Włoski rząd błyskawicznie opracował, a 15 dni po tragedii wdrożył program „Mare Nostrum", w ramach którego pięć jednostek marynarki wojennej, trzy samoloty i pięć helikopterów, stacja radarowa – w sumie blisko 1000 marynarzy – nie zajmowało się niczym innym poza tropieniem stateczków...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta